Śląsk Wrocław Śląskopedia



Pierwsza liga, 9. kolejka - 6.10.1968, 12:00, widzów: 15000, sędzia: Józef Różyński (Warszawa)

ŚLĄSK WROCŁAW - WISŁA KRAKÓW 2:3 (1:0)

ŚLĄSK: Jan Tomaszewski - Władysław Poręba, Rudolf Siegert, Lesław Ćmikiewicz, Jerzy Wiśniewski, Jan Weiss, Walenty Czarnecki, Tadeusz Wanat, Roman Jakóbczak (46-Adam Tokarz), Zbigniew Malinowski, Andrzej Kaczewski

WISŁA: Henryk Stroniarz - Antoni Heród, Ryszard Wójcik, Adam Musiał, Władysław Kawula, Tadeusz Kotlarczyk (46-Ireneusz Adamus), Tadeusz Polak, Krzysztof Hausner, Janusz Sputo, Czesław Studnicki, Wiesław Lendzion. Trener:

uwagi: mecz rozegrano na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu


MEDIA O MECZU

Imponująca odporność krakowian (Tempo, 7.10.1968)

- To nie ta Wisła... - mówili wrocławscy kibice po wczorajszym meczu na Stadionie Olimpijskim i mieli rację. Piłkarze z "białą gwiazdą" potwierdzili we Wrocławiu pochlebne opinie, które słyszeliśmy o nich po poprzednich meczach.

Po pierwsze: Wisła nie załamuje się mimo przewagi w polu i przewagi bramkowej swego przeciwnika. Po drugie: Wisła umie rozłożyć swe siły na cały mecz, po trzecie: Wisła ma obecnie nie tylko silną obronę, ale również groźny i niebezpieczny atak. I dlatego jedenastka krakowska wygrała wczoraj ze Śląskiem, mimo że wrocławianie do 79 minuty prowadzili 1:0, a w rzutach rożnych Śląsk miał przewagę w stosunku 13:5. Tak, tak, to nie ta Wisła, która dawniej przegrywała zawsze we Wrocławiu, a także oddawała punkty Śląskowi na własnym boisku.

Wrocławianie zaczęli mecz z wielkim rozmachem. Przez pierwsze 15 minut gościli stale pod bramką Stroniarza, który bronił spokojnie, a linia obrony Wisły z Kawulą i Wójcikiem na czele rozbijała ataki Śląska. Ale w 10 minucie o mały figiel, a byłoby 1:0 dla Wisły. Hausner był sam na sam z bramkarzem wrocławskim, który jednak wybiegł z bramki i nogą odbił lekki strzał krakowianina. Ale to był jedyny groźny moment pod bramką Śląska. Większy tłok panował po przeciwnej stronie: Wanat i Wiśniewski często niepokoili Stroniarza i wreszcie w 42 min. po rzucie rożnym egzekwowanym przez Wanata, Kaczewski głową zdobył prowadzenie.

Po przerwie w obu drużynach nastąpiły zmiany. Miejsce kontuzjowanego Kotlarczyka w Wiśle zajął Adamus, a w Śląsku Tokarz zastąpił Jakóbczaka. Obie zmiany były korzystne. Tokarz kilka razy uciekł po skrzydle, ale strzelał niecelnie, a raz jego potężna "bomba" trafiła w poprzeczkę. W 79 min. nastąpiło wyrównanie. Szczęśliwym strzelcem dla Wisły był Adamus, który piłkę bitą z rogu przez Hausnera skierował głową do siatki. Bramka ta jak gdyby załamała Śląsk, a Wisła rozegrała się na dobre. W 80 min. Lendzion bardzo ładnie scentrował z lewego skrzydła, Tomaszewski "zagapił się" i nie wybiegł do centry. Studnicki znalazł się więc w dogodnej pozycji strzeleckiej i strzelił nieuchronnie. W 82 min. było 3:1. Hausner zdecydował się na strzał z 18 metrów, piłka po drodze musnęła któregoś z obrońców i znalazła się w bramce.

Widzowie zawiedzeni zaczęli opuszczać już stadion, ale w 86 min. Tokarz pięknym strzałem zdobywa drugą bramkę dla wojskowych. Desperackie ataki wrocławian w końcówce załamują się na linii obrońców Wisły, którzy "szanują" piłkę i zwalniają grę.

W drużynie Wisły, która wczoraj zagrała mądrze i dobrze we wszystkich liniach, podobali się zwłaszcza Lendzion, Studnicki i Hasuner w ataku oraz Adamus, Kawula, Wójcik i Musiał. Dobrze bronił również Stroniarz. W Śląsku najlepszymi zawodnikami byli: Malinowski, Siegert, Czarnecki, Kaczewski i Tokarz po przerwie.

St. Machowski