Śląsk Wrocław Śląskopedia



Pierwsza liga, 7. kolejka - 8.09.2001, 17:00, widzów: 3000, sędzia: Grzegorz Kasperkowicz (Poznań)

ŚLĄSK WROCŁAW - RKS RADOMSKO 0:0

ŚLĄSK: Krzysztof Pyskaty - Marcin Wasilewski, Piotr Jawny, Jacek Maciorowski, Mateusz Żytko (76-Paweł Sasin), Krzysztof Szewczyk, Dariusz Sztylka, Dariusz Filipczak, Jarosław Lato, Maciej Kowalczyk (57-Tomasz Rudolf), Remigiusz Jezierski

RKS: Borkowski - Myśliński, Prokop, Julcimar, Wódkiewicz, Trzeciak (79-Jóźwiak), Leszczyński, Kalita, Dziuba (65-Jelonkowski), Kowalczyk (87-Nowak), Folc. Trener:


MEDIA O MECZU

Remis we Wrocławiu

Przedmeczowe opinie znawców futbolu potwierdziły słabszą dyspozycję drużyny gospodarzy. Śląsk osłabiony brakiem napastnika Nazaruka nie stworzył większego zagrożenia przed bramką RKS. Trener Mandrysz zdecydował się na grę trzema napastnikami i w pierwszej fazie meczu RKS wypracował sobie więcej dogodnych sytuacji pod bramką Pyskatego, jednak napastnicy gości ani raz nie zmusili Pyskatego do interwencji. W pierwszej połowie spotkania gra była wyrównana ze wskazaniem na RKS. W 26 minucie Radosław Kowalczyk mając przed sobą Pyskatego i drugiego napastnika RKS wchodzącego w pole karne Śląska zamiast w pole karne popędził z piłką od bramki i obrońcy gospodarzy w porę zażegnali niebezpieczeństwo. W odpowiedzi następiła akcja gospodarzy, ale Julcimar skutecznie wybił piłkę spod nóg rozpędzonego Sztylki, który szykował się do oddania strzału z linii szesnastu metrów. W 31 minucie odnotowaliśmy jedyną sytuację dla gospodarzy, po której mogła paść bramka dla Śląska. Myśliński sfaulował przed polem karnym Sztylkę. Maciej Kowalczyk wykonywał rzut wolny, futbolówka odbiła się od obrońców RKS, ale na szczęście dla gości Borkowski zdążył sparować piłkę na rzut rożny. Bramkarz RKS w przekroju całego meczu bronił pewnie i nie popełnił błędu. Najwięcej okazji do zdobycia gola zaprzepaścił w pierwszej połowie Radosław Kowalczyk, który jednocześnie stanowił największe zagrożenie dla zespołu Śląska. W 37 minucie Leszczyński zagrał dokładnie piłkę do Trzeciaka, ten przedłużył podanie do Kality, który zagrał w pole karne do Kowalczyka, którego przed oddaniem strzału ubiegli obrońcy Śląska. Najlepszą jednak okazję zaprzepaścił Radek na dwie minuty przed przerwą, kiedy to Folc po prawej stronie boiska otrzymał prezent od obrońców przeciwnika, uciekł z piłką niemal do narożnika pola karnego i dośrodkował dokładnie w pole karne do nadbiegającego Kowalczyka. Temu nieco przeszkodził wybiegający z bramki Pyskaty i napastnik RKS strzelił ponad pustą bramką Śląska.

Po przerwie kibice obejrzeli marne widowisko, RKS cofnął się wyraźnie broniąc remisu i grał z kontry. Stąd też stroną częściej atakującą był Śląsk. Jednak z ataków gospodarzy nic nie wynikało, bo zawodnicy rozgrywali piłkę chaotycznie i w sposób sygnalizowany, nie stwarzając większego zagrożenia bramce Borkowskiego. W 80 minucie na strzał z dystansu zdecydował się Sztylka, ale Borkowski nie dał się zaskoczyć. Tuż przed końcowym gwizdkiem arbitra z Poznania, który dobrze prowadził zawody Mirosław Myśliński, zadziwiający wysoką formą, zdecydował się na strzał z 40 metrów. Pyskaty przepuścił piłkę pod rękami. RKS wywalczył tylko rzut rożny, bowiem strzał był minimalnie niecelny. Z ulgą westchnęli zawodnicy gospodarzy, bo gdyby piłka zmierzała w światło bramki, to RKS miałby pewne trzy punkty, a tak wywalczył jedynie remis.

Jerzy Strzembosz