Śląsk Wrocław Śląskopedia



Puchar Polski, 1/8 finału - 22.09.2015, 20:30, widzów: 3059, sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa)

PODBESKIDZIE BIELSKO-BIAŁA - ŚLĄSK WROCŁAW 0:1 (0:0)

PODBESKIDZIE: Emilijus Zubas - Adam Pazio, Gracjan Horoszkiewicz, Kristián Kolčák, Adam Mójta, Marek Sokołowski (69-Frank Adu Kwame), Kōhei Katō, Mateusz Możdżeń (73-Dariusz Kołodziej), Mateusz Szczepaniak, Jakub Kowalski (81-Kamil Jonkisz), Róbert Demjan

ŚLĄSK: Jakub Wrąbel - Paweł Zieliński, Piotr Celeban, Adam Kokoszka, Mariusz Pawelec, Krzysztof Danielewicz, Marcel Gecov, Flavio Paixao, Peter Grajciar, Jacek Kiełb, Kamil Biliński (88-Tom Hateley)


MEDIA O MECZU

Dwa oblicza Śląska, ale liczy się awans (Gazeta Wrocławska, 23.09.2015)

Tadeusz Pawłowski Puchar Polski potraktował bardzo poważnie i nie licząc Jakuba Wrąbla w bramce - który z założenia broni w tych rozgrywkach - wystawił bardzo mocny skład, silniejszy nawet niż przeciwko Górnikowi Zabrze czy Jagiellonii, bo z trójką wyraźnie nastawionych ofensywnie zawodników ustawionych za napastnikiem. Opiekun Górali Robert Podoliński nie krył natomiast, że w 48 godzin - bo tyle miał czasu od objęcia nowej funkcji - zmian mógł dokonać tylko kosmetycznych.

W pierwszej połowie wyraźną przewagę mieli gospodarze, którzy stworzyli kilka groźnych sytuacji, ale bardzo dobrze spisywał się Wrąbel. Był w tym okresie najlepszym piłkarzem przyjezdnych. Gorzej szło jego kolegom w środku pola.

W 51 min gospodarze powinni wyjść na prowadzenie, bo przy próbie interwencji przewrócił się Piotr Celeban i Robert Demjan wyszedł sam na sam z Wrąblem. Zachował się jednak fatalnie i bramki nie było. Kilka minut później wrocławianie niespodziewanie wyszli na prowadzenie. Flavio strącił piłkę do wbiegającego przed pole karne Marcela Gecova, a Czech - do tego momentu jeden ze słabszych piłkarzy tego meczu - huknął z dystansu, piłka odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do siatki obok Zubasa.

Od tej chwili - tak jak w spotkaniu z Jagiellonią - obraz gry zmienił się o 180 stopni. WKS się rozpędzał, a Górale wyraźnie słabli z każdą minutą. Może we znaki dawał im się poranny trening, jaki w dniu meczu zafundował im nowy trener?

Przy coraz słabszej postawie przeciwników Śląsk powinien strzelić jeszcze jednego lub dwie gole, ale brakło skuteczności. Samego siebie przeszedł już w doliczonym czasie gry Flavio, który miał znakomitą okazję, by trzy metry przed bramką wyłożyć Kiełbowi piłkę, ale zlekceważył sytuację i zdecydował się na uderzenie. Niestety fatalne. Za to nagana.

Najważniejszy cel, czyli awans do ćwierćfinału, został osiągnięty. Jeśli chodzi jednak o samą grę, to pozostawiała wiele do życzenia. Zwłaszcza do strzelonej bramki.

Jakub Guder