Śląsk Wrocław Śląskopedia



T-Mobile Ekstraklasa, 29. kolejka - 25.04.2015, 20:30, widzów: 22175, sędzia: Marcin Borski (Warszawa)

LECH POZNAŃ - ŚLĄSK WROCŁAW 2:0 (0:0)

LECH: Maciej Gostomski - Tomasz Kędziora, Paulus Arajuuri, Marcin Kamiński, Barry Douglas, Gergő Lovrencsics (72-Dariusz Formella), Łukasz Trałka, Karol Linetty, Kasper Hämäläinen (90-Niklas Zulciak), Szymon Pawłowski (88-Muhamed Keïta), Dawid Kownacki

ŚLĄSK: Mariusz Pawełek - Paweł Zieliński, Piotr Celeban, Mariusz Pawelec, Krzysztof Ostrowski, Tomasz Hołota, Krzysztof Danielewicz (72-Tom Hateley), Flavio Paixao, Mateusz Machaj (86-Kamil Dankowski), Robert Pich (73-Miloš Lačný), Marco Paixao

pozycja w tabeli: 4


MEDIA O MECZU

Szkocka z Finlandią - ostry ból głowy (Gazeta Wrocławska, 2704.2015)

Po bardzo słabej drugiej połowie Śląsk przegrał w Poznaniu z Lechem 0:2. Jakby tego było mało, pseudokibice z Wrocławia pobili 16-letnią fankę Lecha.

Przed rozpoczęciem spotkania największe zainteresowanie w Poznaniu wzbudzał Marco Paixao. Gdy piłkarze wyszli przed rozgrzewką zapoznać się z murawą, to właśnie Portugalczyka oblegało najwięcej fotoreporterów. No cóż - czują pismo nosem. Nie od dziś wiadomo, że napastnika łączy się z „Kolejorzem", a spotkanie ze Śląskiem było okazją, by te spekulacje podsycić.

W składzie wrocławian nie było zaskoczeń. Nie zagrali kontuzjowani Dudu, Lukas Droppa i Juan Calahorro, za to na ławce rezerwowych usiadł Tom Hateley. Koniec końców Tadeusz Pawłowski wystawił zatem identyczną jedenastkę jak przed tygodniem z Lechią. Wynik był jednak zgoła odmienny.

Jeszcze w pierwszej połowie gra gości wyglądała całkiem przyzwoicie. Lech pozbawiony pauzujących za kartki Darko Jevticia i Zaura Sadajewa, z nieporadnym Dawidem Kownackim w ataku był co prawda częściej przy piłce, ale niewiele z tego wynikało. Śląsk swoim agresywnym pressingiem sprawiał rywalom sporo problemów, ale prawdę mówiąc trudno wspomnieć chociaż jedną, groźną ofensywną akcję z jednej czy z drugiej strony.

Druga połowa nie zwiastowała eksplozji piłkarskich emocji. Eksplodowały - a raczej zapłonęły - za to race odpalone przez kibiców Śląska Wrocław, które to potem cisnęli na murawę poznańskiego stadionu. Arbiter na kilka minut przerwał w związku z tym spotkanie.

Gdy obie drużyny wznowiły grę, do ataku ruszył Lech. Prawą stroną szedł atak za atakiem. Bardzo dobrze dysponowany był Szymon Pawłowski, który kręcił Pawłem Zielińskim i grającym także z tej strony boiska Flavio Paixao. To właśnie były obrońca Ślęzy Wrocław w 56 min. nie zablokował dośrodkowania Barrego Douglasa, a do Kaspera Hamalainena spóźnił się Mariusz Pawelec i było 0:1.

Po tej bramce Kolejorz nadal nacierał. WKS było stać tylko na odpowiedź w postaci uderzenia w poprzeczkę z rzutu wolnego Mateusza Machaja.

Reszty złudzeń pozbawił wrocławian w 83 min. drugi z poznańskich Finów Paulus Arajuuri, który wykorzystał dośrodkowanie z rzutu wolnego Douglasa i głową skierował piłkę do siatki. Generalnie można powiedzieć, że WKS zagrał dobrze może przez pierwsze pół godziny meczu. Potem było jak w fińskiej saunie - wrocławianie byli nadzy, bezbronni i co chwilę robiło się pod ich bramką gorąco. No i obsługa fińska.

- Obrona Lecha stała bardzo wysoko i zabrakło nam jakości w środku pola, by się przez nią przebić. To było decydującym czynnikiem. Szybko pozbywaliśmy się piłki, zbyt szybko. A Lech zdecydowanie po przerwie przyspieszył grę, miał za dużo wolnego miejsca. Efektem tego były dwie bramki -skomentował spotkanie Tadeusz Pawłowski.

Jakub Guder