Śląsk Wrocław Śląskopedia



T-Mobile Ekstraklasa, 17. kolejka - 30.11.2014, 18:00, widzów: 8297, sędzia: Szymon Marciniak (Płock)

ŚLĄSK WROCŁAW - POGOŃ SZCZECIN 1:1 (0:1)

ŚLĄSK: Mariusz Pawełek - Paweł Zieliński, Piotr Celeban, Mariusz Pawelec, Dudu Paraiba (75-Konrad Kaczmarek), Tom Hateley, Lukáš Droppa (67-Krzysztof Danielewicz), Flavio Paixao, Sebastian Mila, Robert Pich, Mateusz Machaj (51-Krzysztof Ostrowski)

POGOŃ: Radosław Janukiewicz - Sebastian Rudol, Wojciech Golla, Hernâni, Hubert Matynia, Adam Frączczak, Mateusz Matras, Maksymilian Rogalski, Rafał Murawski (67-Jakub Bąk), Takuya Murayama (90-Maciej Dąbrowski), Łukasz Zwoliński. Trener: Jan Kocian

pozycja w tabeli: 3


MEDIA O MECZU

Wrocław od 16 meczów niezdobyty (Gazeta Wrocławska, 1.12.2014)

Śląsk Wrocław tylko zremisował u siebie z Pogonią Szczecin 1:1. To był czwarty mecz WKS-u bez wygranej, ale też 16. bez porażki na własnym boisku.

- Co będzie z Sebastianem Milą? To fajnie, że został zauważony przez inny klub. Gdyby jeszcze doceniono go lepszą ofertą... Jeśli tak się stanie, to zobaczymy co będzie dalej - mówił tuż przed pierwszym gwizdkiem meczu z Pogonią Szczecin reporterce Canal+ Sport trener Śląska Wrocław Tadeusz Pawłowski. Po ubiegłotygodniowym zamieszaniu było naturalne, że szkoleniowiec nie uniknie pytań o swojego pomocnika. Jak widać - niczego nie wykluczył.

Wczoraj Mila wyszedł oczywiście w pierwszym składzie, ale zabrakło dwóch innych zawodników, którzy do tej pory byli pewniakami u Pawłowskiego. Krzysztof Danielewicz, który w 12 poprzednich meczach wychodził w pierwszej jedenastce, zaczął spotkanie na ławce rezerwowych. W tygodniu miał anginę, dwa dni nie trenował i sztab uznał, że lepiej będzie, jeśli pomocnik wejdzie na boisko później. Z tej też przyczyny w środku pola mieliśmy duet Lukas Droppa - Tom Hateley.

Od pierwszej minuty grał też dawno niewidziany Mariusz Pawelec. Okazało się bowiem, że problem ze stopą ma Tomasz Hołota i nie będzie gotów na „Portowców".

Duet stoperów nie wypadł źle biorąc pod uwagę, że dawno nie grali w tej konfiguracji. Nie zmienia to jednak faktu, że bramka strzelona na 1:0 dla Pogoni obarcza ich konto. Celeban był przy Murayamie, a Pawelec przy dogrywającym Łukaszu Zwolińskim. Na koniec piłka przesmyknęła się jeszcze po nodze Mariusza Pawełka, który chyba mógł zrobić w tej sytuacji więcej.

Do tego momentu działo się niewiele. Więcej chęci do gry wykazywał Śląsk, ale agresywni szczecinianie skutecznie - często faulując - przerywali akcje WKS-u. Zresztą jeszcze przed przerwą dwóch obrońców gości - Hernani i Sebastian Rudol - zarobili żółte kartki.

Gra Śląska ożywiła się - a jakże! - po wejściu na boisku Krzysztofa Ostrowskiego. Chwilę później wyrównał Paweł Zieliński, dla którego był to pierwszy gol w ekstraklasie. Kluczowe w tej sytuacji było wygranie przez Droppę pojedynku główkowego przed polem karnym. Czech zaliczył asystę, a Zielu strzałem po ziemi zmieścił piłkę przy słupku.

Wrocławianie poczuli krew i nacierali. Gola jednak nie zdobyli,a w końcówce więcej okazji miała Pogoń Szczecin. Generalnie jednak im bliżej było końca, tym na boisku mieliśmy coraz większy festiwal kiksów i nieudanych zagrań.

No i tu trzeba napisać parę słów o Sebastianie Mili, który w niedzielę wyglądał... dość nieporadnie. Brakowało celnych dośrodkowań, a najbardziej zapamiętamy dwie sytuacje, w których Milowy przewrócił się na piłce... Nie była to forma reprezentacyjna.

W końcówce najlepszą okazję, żeby zapewnić wrocławianom trzy punkty, miał Konrad Kaczmarek, ale jego uderzenie przy krótkim słupku obronił Radosław Janukiewicz. Swoją drogą wejście w drugiej połowie na boisku Kaczmarka, to pierwsza przynajmniej od pół roku sytuacja, w której WKS z ławki rezerwowych mógł wprowadzić nominalnego napastnika. Pamiętamy przecież takie mecze, w których Pawłowski w odwodzie miał samych defensywnych piłkarzy.

Remis 1:1 z Pogonią był szesnastym spotkaniem Śląska Wrocław bez porażki. Niestety przedłużyła się też inna seria - to czwarty mecz z rzędu, którego wrocławianie nie wygrali. Zdobyli w nich tylko dwa punkty. W tym roku zagrają jeszcze dwa spotkania - za tydzień na wyjeździe z Zawiszą, a potem u siebie z GKS-em Bełchatów.

Niestety ze stadionu do szpitala na badania pojechali Dudu i Mateusz Machaj. U Brazylijczyka podejrzewano kontuzję mięśnia dwugłowego.

Jakub Guder