Śląsk Wrocław Śląskopedia



T-Mobile Ekstraklasa, 6. kolejka - 23.08.2014, 20:30, widzów: 6435, sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce)

JAGIELLONIA BIAŁYSTOK - ŚLĄSK WROCŁAW 1:3 (1:0)

JAGIELLONIA: Jakub Słowik - Adam Waszkiewicz, Martin Baran, Michał Pazdan, Radosław Jasiński, Przemysław Frankowski (70-Marek Wasiluk), Rafał Grzyb, Taras Romanczuk (64-Bartłomiej Drągowski), Patryk Tuszyński, Maciej Gajos (90-Karol Świderski), Mateusz Piątkowski

ŚLĄSK: Mariusz Pawełek - Paweł Zieliński, Piotr Celeban, Tomasz Hołota, Dudu Paraiba, Lukáš Droppa (86-Tom Hateley), Krzysztof Danielewicz (88-Juan Calahorro), Flavio Paixao, Sebastian Mila, Robert Pich (73-Krzysztof Ostrowski), Mateusz Machaj

pozycja w tabeli: 6


MEDIA O MECZU

Śląsk znów maszeruje w dobrą stronę (Gazeta Wrocławska, 25.08.2014)

Śmiało można chyba powiedzieć, że to był najlepszy w tym sezonie mecz Śląska Wrocław. Zwycięstwo nad Jagiellonią pokazuje, że póki co optymizm i pewność siebie trenera Tadeusza Pawłowskiego mają pełne uzasadnienie.

- Mamy swój plan działania. Nie zmieniamy go nawet po porażkach. Pracujemy konsekwentnie, idziemy swoją drogą, bo wierzymy, że osiągniemy cel - mówił po porażce z GKS-em Bełchatów szkoleniowiec wrocławian. Mecz w Białymstoku potwierdził, że WKS robi małe kroczki do przodu. Nawet bez Marco Paixao.

Oczywiście brak napastnika wciąż jest we Wrocławiu problemem. Widoczny był i w sobotę, kiedy to Flavio Paixao pudłował na potęgę trafiając w słupek, lub uderzając wolejem ponad poprzeczką. Znów zagrał nie najlepiej, ale to po faulu na nim w 62 min Śląsk miał rzut karny, a z boiska wyleciał bramkarz „Jagi" Jakub Słowik. Chociaż umówmy się też - minięcie Portugalczyka najlepsze nie było i gdyby nie powalił go golkiper, to wcale nie jest pewne, czy skierowałby piłkę do bramki.

W tej sytuacji największe brawa należą się jednak Mateuszowi Machajowi, bo to on zagrał świetną prostopadłą piłkę do Flavio. To był zresztą całkiem dobry mecz byłego piłkarza Lechii, bo w 89 min zaliczył jeszcze asystę przy golu Krzysztofa Ostrowskiego.

Nie tylko Machaj zagrał wreszcie w Białymstoku na miarę swoich możliwości. Małych lub większych bohaterów w Śląsku mieliśmy więcej. Sebastian Mila grał jak za starych dobrych lat. Próbował strzałów, miał wiele ważnych podań i pewnie wykorzystał rzut karny. Uczestniczył m.in. w akcjach, po których bramki strzelili Ostrowski i Lukas Droppa.

Bardzo dobry mecz zagrał także Czech. Dał swojej drużynie prowadzenie ładnym uderzeniem w okienko, a do tego miał sporo odbiorów i kondycyjnie wytrzymał prawie do samego końca.

Sporym zagrożeniem pod bramką rywali był też Dudu. W obronie wiadomo - bywało różnie. Wreszcie za dwa karne w Bełchatowie zrehabilitował się Ostrowski, któremu można zaliczyć chyba asystę przy bramce Droppy (Flavio chyba jednak przepuścił piłkę), a potem sam ustalił wynik spotkania. Swoją drogą trenerskim nosem w tej sytuacji wykazał się Pawłowski, który ściągnął słabo spisującego się Roberta Picha, a dał szansę właśnie Ostremu.

Nawet w obronie wydawało się, że okrzepł trochę duet Piotr Celeban - Tomasz Hołota, chociaż ten drugi trochę zlekceważył strzał Mateusza Piątkowskiego, po którym gospodarze wyszli na prowadzenie. Nieco słabiej spisał się może Mariusz Pawełek, który miał 2-3 niepewne interwencje, ale przy trzech golach strzelonych przez jego kolegów, szybko mu to zostanie zapomniane.

- Graliśmy naprawdę bardzo dobrą piłkę. Do straty bramki prowadziliśmy grę, potem trochę się to załamało, ale pod koniec pierwszej połowy złapaliśmy ponownie swój rytm - komentował spotkanie Krzysztof Ostrowski.

- Bardzo się cieszę z wyniku. Od początku to był dobry mecz w naszym wykonaniu. W pierwszej połowie posiadanie piłki - 58 do 42 dla nas. Wykazaliśmy dużą cierpliwość, mieliśmy fantastyczną końcówkę. Myślę, że zasłużona wygrana. Chciałbym, żeby wszyscy mieli tyle cierpliwości, co mój zespół dzisiaj - powiedział Tadeusz Pawłowski. Teraz czas na poważniejsze sprawdziany - z Górnikiem i Legią.

Jakub Guder