Śląsk Wrocław Śląskopedia



T-Mobile Ekstraklasa, 4. kolejka - 9.08.2014, 18:00, widzów: 3500, sędzia: Tomasz Musiał (Kraków)

GKS BEŁCHATÓW - ŚLĄSK WROCŁAW 2:0 (1:0)

GKS: Arkadiusz Malarz - Adrian Basta, Paweł Baranowski, Błażej Telichowski, Alexis Norambuena, Łukasz Wroński (61-Andreja Prokić), Grzegorz Baran, Patryk Rachwał, Kamil Poźniak (90-Pawieł Komołow), Michał Mak, Bartłomiej Bartosiak (69-Daniils Turkovs)

ŚLĄSK: Mariusz Pawełek - Paweł Zieliński, Rafał Grodzicki, Piotr Celeban, Krzysztof Ostrowski (53-Mateusz Machaj), Lukáš Droppa (77-Sebino Plaku), Tomasz Hołota, Kamil Dankowski, Sebastian Mila, Robert Pich, Flavio Paixao (86-Michał Bartkowiak)

pozycja w tabeli: 10

uwagi: w 30. minucie Błażej Telichowski nie wykorzystał rzutu karnego (Mariusz Pawełek obronił)


MEDIA O MECZU

Złota rączka Ostrego (Gazeta Wrocławska, 11.08.2014)

Przed spotkaniem w Bełchatowie trener Tadeusz Pawłowski mówił, że trzeba odebrać entuzjazm braciom Makom. Tymczasem wystarczyło, by zagrał tylko jeden z nich, by GKS cieszył się z trzeciej wygranej w tym sezonie.

Obie drużyny przystąpiły do meczu osłabione, ale wydawało się, że brak Mateusza Maka i Bartosza Ślusarskiego będzie bardziej odczuwalny dla bełchatowian, niż absencje Dudu i Mariusza Pawelca dla Śląska. Tymczasem od początku spotkania na lewej stronie obrony nie radził sobie wyraźnie zastępujący Brazylijczyka Krzysztof Ostrowski. Łatwo dawał się mijać na skrzydle rywalom i jeszcze przed gwizdkiem sprezentował im... dwa rzuty karne. Oba właściwie po identycznych zagraniach: piłka najpierw odbijała się od jakiejś części ciała Ostrego, a potem trafiała go w rękę. Pierwszą jedenastkę (wykonywaną przez Błażeja Telichowskiego) Mariusz Pawełek jeszcze obronił, ale przy drugiej nie dał już rady. Miał co prawda piłkę na ręce, ale uderzenie Maka było za silne, aby je wybić.

Generalnie jednak do przerwy nie działo się wiele ciekawego. Robert Pich - tak jak w Szczecinie - był niewidoczny. Póki co dobrze gra jedynie w co drugim spotkaniu. Niewielki plusik można postawić jeszcze przy Kamilu Dankowskim, chociaż raczej bardziej to plus na zachętę. Danek musiał spodobać się Pawłowskiemu w spotkaniu z Borussią, bo zagrał w sobotę pełne 90 min.

Jeśli chodzi o inne ciekawe sytuacje w pierwszej połowie, to policzymy je na palcach jednej ręki, a jeszcze nam któryś palec wolny zostanie. W 42 min. z ostrego kąta uderzał Norambuena, ale obronił Pawełek. Przed gwizdkiem mogli wyrównać jeszcze Flavio i Sebastian Mila, który przymierzał z wolnego. Arkadiusz Malarz był jednak na posterunku.

W drugiej połowie WKS grał odważniej, ale na gole to się nie przełożyło. Mało tego - tuż po wznowieniu gry powinno być 2:0, ale świetnej szansy nie wykorzystał Bartosiak. Śląsk najlepszą okazję stworzył sobie w 62 min. W szesnastkę wpadł Lukas Droppa, spod linii końcowej wycofał do Sebastiana Mili, ale jego próbę z linii bramkowej wybił Paweł Baranowski.

Później coraz częściej atakował GKS, ale świetnie spisywał się Pawełek. Skapitulował ponownie w 81 min. po ładnym uderzeniu z powietrza Kamila Poźniaka, do którego zbyt późno doskoczył Tomasz Hołota. 2:0 dla Bełchatowa - wynik całkowicie zasłużony.

Chyba nie musimy zaznaczać, że w ekipie Tadeusza Pawłowskiego najlepszy na placu boju był Mariusz Pawełek. Jego dobra forma to jeden z niewielu pozytywów tego spotkania i jeśli ktoś jeszcze pod nosem nadal podśmiechiwał się z tego transferu, to były golkiper Wisły Kraków i Polonii Warszawa pokazał, że potrafić bronić. Był przy tym na boisku oazą spokoju.

O Dankowskim już pisaliśmy, ale warto wspomnieć, że w Śląsku zadebiutował inny nastolatek - Michał Bartkowiak. WKS dopiero kilka dni temu uprawnił do gry byłego piłkarza Górnika Wałbrzych. Dla 17-latka był to też rzecz jasna debiut w ekstraklasie. Niestety - koniec końców to nie był jednak udany weekend dla tego młodziana. W niedzielę, w meczu rezerw doznał bowiem poważnej kontuzji.

- Pierwszą połowę graliśmy zbyt pasywnie. W drugiej było trochę lepiej, poszliśmy do przodu, stworzyliśmy więcej sytuacji. Gdybyśmy wykorzystali jedną z nich przy wyniku 1:0 - mogłoby to się potoczyć inaczej. Gdy nie zdobywa się gola na wyjeździe, zdobycz punktowa jest wykluczona -powiedział po meczu Tadeusz Pawłowski.

Póki co mamy w tym sezonie zatem dwa oblicza Śląska. Jedno z wyjazdów z bilansem bramkowym 1:6. Drugie, to drużyna jeszcze niepokonana w tym sezonie na własnym boisku.

Jakub Guder