Śląsk Wrocław Śląskopedia



Liga Europejska, IV runda eliminacyjna, 2. mecz - 29.08.2013, 20:45, widzów: 41955, sędzia: Firat Aydinus (Turcja)

ŚLĄSK WROCŁAW - SEVILLA FC 0:5 (0:2)

ŚLĄSK: Rafał Gikiewicz - Krzysztof Ostrowski, Mariusz Pawelec (70-Oded Gavish), Adam Kokoszka, Amir Spahić (46-Jakub Więzik), Tomasz Hołota, Przemysław Kaźmierczak, Waldemar Sobota, Sebastian Mila, Sylwester Patejuk (72-Tadeusz Socha), Sebino Plaku

SEVILLA: Beto - Diogo Figueiras, Cala, Fernando Navarro (49-Israel Puerto), Alberto Moreno, Vitolo, Vicente Iborra, Ivan Rakitić (58-Antonio Cotán), Jairo Samperio, Bryan Rabello (64-Diego Perotti),Carlos Bacca. Trener: Unai Emery


MEDIA O MECZU

To było twarde lądowanie Śląska (Gazeta Wrocławska, 30.08.2013)

Cudu nad Odrą nie było, bo - powiedzmy szczerze - być chyba nie mogło. Śląsk Wrocław przegrał w rewanżowym meczu IV rundy eliminacji Ligi Europy z Sevillą FC 0:5 i pożegnał się z tymi rozgrywkami. Ten mecz był w wykonaniu WKS-u zwyczajnie słabszy niż pierwszy - może z wyjątkiem pierwszych 25 minut. Więcej wrocławianie ugrać nie byli w stanie. Szczególnie przy tak dramatycznie krótkiej ławce rezerwowych.

Sen Śląska trwał tylko nieco ponad 20 minut, kiedy to gola zdobył kapitan gości Ivan Rakitić. Chorwat uderzył z dystansu, ale jakoś nie szalenie precyzyjnie. Wydawało się, że Rafał Gikiewicz spokojnie wybije piłkę, jednak ta przeleciała obok jego rąk i wpadła do siatki.

Do tego momentu wrocławianie prezentowali się całkiem nieźle. Na prowadzenie mogli wyjść już w pierwszej minucie, kiedy to płaski strzał Sebino Plaku wybił na rzut rożny Beto. WKS - tak jak zapowiadał - zaczął z wiarą w zwycięstwo. Z upływem kolejnych minut stawał się jednak trochę nieporadny. Długo rozgrywał piłkę albo dobrze przechwytywał ją jeszcze na połowie rywala (w tym elemencie kilka razy zaimponował Przemysław Kaźmierczak), ale w kluczowych momentach szybko się jej pozbywał albo próbował uderzeń z nieprzygotowanych pozycji.

Hiszpanie tymczasem nie spieszyli się z grą. Często wymieniali sporo podań między obrońcami a bramkarzem, co na pełnych trybunach wywoływało gwizdy niezadowolenia.

W początkowej fazie meczu dużo dezaprobaty zebrały też decyzje tureckiego arbitra Firata Aydinusa, który przez pierwszy kwadrans - a może i nieco dłużej - gwizdał właściwie tylko przewinienia na zawodnikach Sevilli. W pewnym momencie tak rozwścieczyło to Stanislava Levego, że musiał interweniować sędzia techniczny, który stanowczym gestem pokazał, iż z taką gestykulacją Czech nie dotrwa na ławce do końca meczu.

Wrocławianie - zaraz po golu dla rywali - mieli najlepszą okazję do wyrównania w pierwszej połowie, ale lob Sebastiana Mili minimalnie minął słupek bramki Beto.

Jeśli ktoś miał jeszcze przed przerwą jakiekolwiek nadzieje na powtórkę historii sprzed 13 lat, kiedy to Wisła przegrywała z Realem Saragossa 0:1, a zwyciężyła 4:1, to rozwiał je w 37 minucie Bacca. A cała akcja zaczęła się od błędu Spahicia. Bośniak nie wyszedł już na drugą połowę. Zastąpił go Jakub Więzik - napastnik bez gola w ekstraklasie. Można się śmiać pod nosem, ale Levy w tej chwili właśnie takimi odwodami dysponuje.

Emocji w tej części meczu było niewiele. WKS nie miał już chyba wiary, a do tego opadał z sił. W 70. minucie o zmianę poprosił Mariusz Pawelec, który był tego dnia najlepszy z naszych obrońców. Po chwili Oded Gavish - który go zastąpił - dał się łatwo ograć przy kontrze i Sevilla prowadziła już 3:0.

Po czwartej bramce Perottiego trybuny zaczęły pustoszeć. Na koniec koszmarną wpadkę zaliczył jeszcze Gikiewicz, który - wykopując piłkę - podał ją wprost do Bacci, a ten ustalił wynik meczu.

Mimo porażki jest jeszcze 3,13 proc. szans, że Śląsk Wrocław w fazie grupowej Ligi Europy zagra. Wszystko dlatego, że z rozgrywek wykluczone zostało tureckie Fenerbahce Stambuł, które w decydującej fazie eliminacji Ligi Mistrzów przegrało w dwumeczu z Arsenalem Londyn i automatycznie dostało się do fazy grupowej Ligi Europy, o którą walczył WKS. Drużyna ze Stambułu z pucharów została wyrzucona za korupcję. W ten sposób zwolniło się jedno miejsce. UEFA postanowiła, że z przegranych w IV rundzie eliminacji LE wylosuje jednego szczęśliwca, który dostanie szansę pokazanie się w grupie. Losowanie dziś o godz. 9 w Monaco (transmisja na UEFA.com).

Można się spierać, czy większe szanse wrocławianie mieli wczoraj na boisku bez Marco Paixao, Dudu i Stevanovicia, czy dziś w loterii (w puli jest 30 drużyn). Nawet jeśli szczęście dopisze, to z Robertem Menzelem na ławce rezerwowych Śląsk nie ma czego szukać w Europie. Działacze z Oporowskiej powinni to sobie wziąć do serca i przemyśleć całą sprawę gruntownie. Głupio by było zaprzepaścić szansę na stworzenie zespołu grającego ofensywnie i z charakterem, a do tego ze szkoleniowcem na ławce, który ma konkretną wizję i ją realizuje. Zalążek tej drużyny już jest, tylko może zwyczajnie nie wystarczyć siły. Teraz ta kołdra jest zdecydowanie za krótka. Wczoraj wystarczyła, by przykryć ledwie 25 minut gry.

Jakub Guder